Inspiracje miesiąca: luty






Nie wiem, jak Wy, ale ja z utęsknieniem czekam na wiosnę. Zima to dla mnie dość surowa pora roku. Ciężko znoszę mrozy i wiatry, szarzyznę za oknem i krótkie dni. Żeby jakoś umilić sobie czas i nie popaść w melancholię, regularnie staram się dbać o dobry nastrój i szukać inspiracji. Przedstawiam Wam listę rzeczy, które towarzyszyły mi w lutym.




1. Książka miesiąca: "Przeminęło z wiatrem" Margaret Mitchell

Moja ukochana powieść. Jeśli miałabym wymienić książkę, do której jestem najbardziej przywiązana, byłaby to właśnie ta. Jest mi bliska szczególnie za postać głównej bohaterki, Scarlett O'Hary, z którą nieco się utożsamiam. Powieść ukazuje jej losy, a cała historia toczy się w czasach wojny secesyjnej.  Przekorna, zadziorna, dość wybredna, jeśli chodzi o wybór towarzystwa, ale w głębi serca bardzo wrażliwa i tęskniąca za wielką miłością. W książce wyraźnie widać, jak bohaterka przechodzi metamorfozę. Przed wojną beztroska kokietka, po wojnie zaś dojrzała, uparta kobieta, która nie przejmuje się opinią innych. O Scarlett mogłabym pisać dużo, ale nie chcę wykładać wszystkiego na tacy. Poniżej jeden z  jej  najbardziej znanych cytatów:
Nie chcę o tym teraz myśleć. Pomyślę o tym jutro.

Książkę wszystkim bardzo polecam. Ze względu na wielowątkowość, każdy znajdzie coś dla siebie. Są perypetie miłosne, przegląd ludzkich charakterów i społecznych zachowań, są historie miłosne, dylematy, dramat wojny i opisy uzbrojenia. Ostrzegam, wciąga!








2. Film miesiąca: "Evan Wszechmogący"

 
Evan, ojciec i mąż, na skutek pewnego wydarzenia dostaje od Boga misję zbudowania Arki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby ten...nie był kandydatem na senatora. Mężczyzna musi się wywiązać z danej obietnicy, wielokrotnie szokując i wprawiając w zakłopotanie swoich współpracowników, a także będąc obiektem kpin okolicznej ludności. Świetna komedia z dobrą grą aktorską. Polecam zwłaszcza jako oddech po stresującym dniu. Film w zabawny sposób nawiązuje do historii Noego z Biblii i potopu, jaki spadł na ziemię. Nie będziecie się nudzić. 







3. Piosenka miesiąca: Lao Che - "Czarne Kowboje"

Wstyd się przyznać, ale dopiero poznaję dyskografię genialnego, w mojej opinii zespołu. Piosenka, którą podlinkowałam, pochodzi z albumu "Gospel" (przesłuchajcie sobie tej płyty!) wydanego w 2008 roku. Płyta ma podtekst religijny. Poszczególne piosenki przedstawiają zmagania i próbę dialogu człowieka z Bogiem. W "Czarnych kowbojach" słychać wyraźny motyw zorby. Skoczna, optymistyczna, nieco z przymrużeniem oka, ale o sprawach ważnych. Długo się zastanawiałam nad interpretacją tekstu, ale mam wrażenie, że do tej pory nie odkryłam wszystkich "warstw" tego utworu. Wpada w ucho i napędza do działania. To pewne. 







4. Zapach miesiąca: Goose Creek Candle - Staying Home


Już od jakiegoś czasu świece zapachowe świecą w Polsce tryumfy. Ja jednak wybieram woski zapachowe z racji małego pokoju (i ograniczonej możliwości przechowywania). Ich sporo zaletą jest moc zapachu (pół kostki wypełni cały pokój, a niekiedy nawet mieszkanie) i niewielkie wymiary zarazem. Należę też do osób, którym jeden zapach szybko się nudzi, a woski pozwalają na testowanie wielu zapachów bez znacznego ubytku na portfelu.

Jeśli chodzi o zapach Staying Home - jest to mój faworyt z dotychczasowych zapachów marki Goose Creek Candle. Ich woski wyróżniają się naprawdę świetnymi kompozycjami zapachowymi (od niecodziennych, wręcz tajemniczych zapachów do znanych, "spożywczych" aromatów jak np. ciasto czekoladowe). Przyznam, że to mój ulubiony producent wosków i świec, bo podobają mi się kompozycje zapachów, jak i sama oprawa wizualna opakowań (ach, marketing). Woski GCC są nasycone dużą ilością olejków zapachowych, przez co zapach utrzymuje się nawet po zastygnięciu wosku i nie wietrzeje. Zachęcam do kupienia choć jednego krążka, łatwo się wciągniecie.

Ten zapach idealnie nadaje się do relaksu w domowym zaciszu. Otulający, ale nienudny. Przepięknie pachnie! Nuty zapachowe prezentują się następująco: bursztyn i bergamotka w nutach głowy, wanilia i mandarynka w nutach serca, kaszmir, paczula i drewno sandałowe w bazie.



 fot. Pinterest.com




 fot. Lilianna Grochocka





To dopiero początek inspiracji. Już nie mogę się doczekać, co pokażę Wam w marcu. 

Komentarze

  1. Gaba!!! Chciałam tylko powiedzieć, że też kocham tę książkę<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwię! Ja bym ją mogła czytać po kilka razy w roku! :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty