4 rzeczy, które zrobiłabym w czerwcu, gdybym miała czas
Przez cały rok z utęsknieniem czekam na czerwiec. Ma w sobie wszystko, co kocham najbardziej - słońce (nie pamiętam tak upalnego czerwca), długie dni, świeże, cięte kwiaty, jasne, optymistyczne poranki i...czereśnie. To wszystko sprawia, że z czerwca chciałabym korzystać garściami. Niestety w tym roku, co zwykle zdarzało mi się w maju, dopadło mnie spore zmęczenie i chroniczny brak czasu. Czy Wy też macie tak, że pewne rzeczy odkładacie na "wieczne później" - urlop, wakacje, bardziej sprzyjające momenty? Oto moja lista.
1. Porządki w garderobie
Temat rzeka. Jestem w trakcie całkowitej wymiany garderoby, w związku z czym ciężko mi zapanować nad zawartością szafy. Na jednej półce mam rzeczy "przechodnie" czyli używane kiedyś, a teraz noszone w ostateczności. Druga to ubrania na wiosnę/lato, przemieszane z rzeczami jesiennymi. Osobna półka to rzeczy sportowe w różnych rozmiarach (częste zmiany rozmiaru też nie pomagają w zachowaniu uporządkowanej garderoby). Czuje ogromną potrzebę jej posprzątania, ale niestety, raczej nie w tym miesiącu. Poczeka na któryś z lipcowych weekendów.
2. Czytanie większej ilości książek i oglądanie filmów
Uwielbiam książki, ale czas na ich czytanie znajduję ( i to nie zawsze) podczas podróży komunikacją miejską. Siłą rzeczy nigdy nie udaje mi się przeczytać tyle, ile bym chciała. Często staję też przed wyborem, czy spotkać się z przyjaciółmi czy zaszyć się z książką w domu. Zwykle wybieram to pierwsze kosztem czytania nowej lektury. Podobnie rzecz ma się z filmami. Praktycznie nigdy nie oglądam filmów sama, bo...szybko mi się nudzą i czas na ich oglądanie mam tylko w weekend. Co z serialami? Cóż..Czas próbny na Netflixie powoli dobiega końca, a ja nie skończyłam nawet jednego serialu.
3. Wydłużenie czasu treningów
W tym roku właśnie w czerwcu dopadł mnie tzw. "syndrom maja". Duża ilość pracy, ogólna senność i zmęczenie. Kilkukrotnie wolałam więc położyć się na chwilę i wstać ze świeżym umysłem, niż iść na trening, czując się jak zombie. Obecnie mogę sobie pozwolić na maksymalnie 40 minut treningu - więcej nie jestem stanie wygospodarować ze swojego dnia. W takich momentach doceniam bycie studentem - zajęcia kończy się o różnych porach, tak, że ma się znacznie więcej czasu niż na kolejnym etapie życia, jakim jest praca zawodowa. Niestety, od zawsze lubiłam uprawiać nordic walking na dłuższych, kilkukilometrowych dystansach, ale te przewiduję tylko na wolne weekendy.
4. Długie wycieczki rowerowe
Kocham jeździć na rowerze, a w taką pogodę, jaką mamy w tym roku w czerwcu już zwłaszcza. Marzy mi się przejechanie dłuższej, tematycznej trasy niż tylko kilometr wokół domu. W Warszawie jest tyle urokliwych zakątków, że aż się prosi, żeby wybrać się na dłuższą wycieczkę. To idealny pomysł na spotkanie z przyjaciółmi. Niestety mój czas w ciągu tygodnia jest mocno ograniczony, a i przyjaciele nie są skorzy do spotkań, wszak czerwiec to miesiąc sesji egzaminacyjnych. Na (nie)szczęście miesiąc nie trwa wiecznie, więc może uda nam się zorganizować jakąś wspólną wycieczkę w lipcu.
A Wy jak żyjecie? Twardo stąpacie po ziemi czy egzaminy skutecznie odciągnęły Was od rzeczywistości?
Komentarze
Prześlij komentarz